Porównuj się z innymi… ale tak, by na tym zyskać

Porównuj się z innymi… ale tak, by na tym zyskać

Kto choć trochę interesuje się psychologią, musiał natknąć się kiedyś na zalecenie powtarzane gremialnie przez lwią część psychologów, coachów czy przywódców religijnych, które brzmi: „nie porównuj się z innymi”. Problem z tym zaleceniem jest taki, że nie da się go zastosować w życiu.

Porównywanie się z innymi jest mechanizmem wykształconym ewolucyjnie. Dzięki niemu człowiek od zarania dziejów mógł oszacować, czy ma szansę pokonać wroga, i na tej podstawie podjąć decyzję: walczyć czy uciekać. Od trafnego rozpoznania sytuacji zależało ludzkie życie. Porównujemy się z innymi automatycznie, niezależnie od tego, czy próbujemy się od tego powstrzymać, czy nie.

Wychodzi więc na to, że niektóre rady udzielane przez psychologów są mało skuteczne, gdyż zaprzeczają istnieniu niezbywalnych uwarunkowań. Ale skoro nie możemy wyrugować u siebie odruchu porównywania się z innymi, to jak sprawić, by obrócić go na własną korzyść?

Na czym opiera się samoocena?

A propos automatycznego charakteru porównywania się warto przywołać tutaj eksperyment przeprowadzony przez dr. Diederika Stapela z Uniwersytetu w Groningen oraz dr. Harta Blantona z Uniwersytetu Karoliny Północnej w Chapel Hill.

Badanie polegało na wyświetlaniu studentom obrazów zmieniających się tak szybko, że nie można było dostrzec, co ukazują. Uczestnicy nie wiedzieli, że połowa zdjęć przedstawiała niemowlę, a druga połowa starszą panią. Po tym seansie zostali poproszeni o umieszczenie siebie na siedmiostopniowej skali „młody – stary”. Ci, którzy oglądali małe dziecko, czuli się starzej niż ci, którym wyświetlano seniorkę.

Uzyskane wyniki potwierdziły obserwacje poczynione przy okazji wcześniejszych badań poświęconych mechanizmowi porównywania się. Nasza samoocena to wypadkowa porównań z innymi ludźmi. Co więcej, od takich porównań nie ma ucieczki – czynimy je automatycznie.

Jak „rozbroić” niekorzystne porównania?

Przyglądając się z zewnątrz życiu krewnych, przyjaciół, znajomych, skłonni jesteśmy je idealizować. Sprzyjają temu zwłaszcza media społecznościowe: gdyby oprzeć się wyłącznie na tym, co ludzie udostępniają na swoich profilach, można by sądzić, że świat zaludniają sami szczęśliwcy. Wielu internautów rzeczywiście daje się na to nabrać, jak pokazują badania poświęcone depresji wśród nastolatków.

Ilekroć więc popadniemy w zły nastrój z powodu niekorzystnych dla nas porównań z innymi, warto się zreflektować, pomyśleć o tym wszystkim, z czym znajomi się na Facebooku nie afiszują. Nie po to, aby ich pomniejszyć, lecz po to, by zyskać bardziej realny obraz czyjegoś życia.

Czy biorąc pod uwagę te wszystkie aspekty, które nie znajdują wyrazu w internecie czy na oczach innych, nadal chcielibyśmy zamienić się z daną osobą na miejsca? Stawianie takich pytań pozwala „rozbroić” destrukcyjny potencjał porównywania się z innymi.

Jak obrócić porównywanie się z innymi na swoją korzyść?

Porównywanie się z innymi może być konstruktywne również wtedy, gdy pozwala nam zidentyfikować przeszkody stojące na drodze do realizacji własnych celów i marzeń.

Np. osoba samotna, która bardzo chciałaby wejść w romantyczną relację, na drodze porównań ze znajomymi parami ma szansę uświadomić sobie, co konkretnie ją pociąga w tych związkach, i czy jej przyzwyczajenia, przekonania lub inne czynniki nie uniemożliwiają nawiązania z kimś miłosnej relacji. Porównywanie się z innymi bywa więc czasem bodźcem do pracy nad sobą.

Podsumowując: nie ma sensu powściągać naturalnego impulsu porównywania swojego życia z życiem innych ludzi. Ważne, by takie porównania zaowocowały czymś dla nas korzystnym. Należy też z dużą dozą sceptycyzmu odnosić się do obrazów, jakie układamy sobie w głowie na podstawie czyjejś aktywności w internecie czy powierzchownych obserwacji w realu.

Vitalogy
ADMINISTRATOR
PROFILE

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked with *