Koronasomnia, czyli zaburzenia snu w dobie pandemii

Koronasomnia, czyli zaburzenia snu w dobie pandemii

Dla prawidłowego funkcjonowania układu odpornościowego kluczowa jest regeneracja organizmu, jaką może dać tylko głęboki sen. Dlatego w dobie pandemii koronawirusa powinniśmy bardziej niż kiedykolwiek troszczyć się o swój nocny wypoczynek. Tymczasem coraz więcej osób doświadcza problemów ze snem – właśnie z powodu wirusa.

Koronasomnia to zbitka dwóch słów: insomnia (bezsenność) i koronawirus. Termin został ukuty na potrzeby środowiska lekarskiego, aby rozgraniczyć zaburzenia snu związane w ten czy inny sposób ze zjawiskiem pandemii oraz spowodowane innymi czynnikami.

Koronasomnia nie jest nową jednostką chorobową – nowo powstałe słowo służy jedynie precyzyjnej komunikacji między specjalistami. Dość szybko przeniknęło jednak do medialnego obiegu, a stamtąd – do mowy potocznej.
Przyjrzyjmy się dokładniej temu zjawisku, które w ostatnich miesiącach niepokojąco przybiera na sile.

Skala zjawiska

Po niemal dwóch latach trwania pandemii znaczna część społeczeństwa zdołała przywyknąć do nowej sytuacji, rozmaitych niedogodności związanych z wprowadzanymi przez rządy obostrzeniami oraz alarmujących medialnych doniesień.

W rezultacie początkowy lęk znacznie zmalał, co daje się zaobserwować chociażby po lekceważącym stosunku do przymusu noszenia maseczek ochronnych. Jednak wciąż spora grupa osób trwa w paraliżującym strachu przed zakażaniem, możliwymi powikłaniami czy też perspektywą utraty źródła dochodu. Długotrwały stres odbija się na zdrowiu, kondycji fizycznej i samopoczuciu.

Jak podają statystyki, coraz więcej ludzi skarży się na problemy ze snem spowodowane pandemią koronawirusa. Jeśli wierzyć badaniom opublikowanym w Journal of Clinical Sleep Medicine, około 40% respondentów stwierdziło, że doświadcza zaburzeń snu na tle trwającej obecnie pandemii. Problem jest tak rozpowszechniony, że doczekał się nawet swojego własnego terminu (koronasomnia).

Koronasomnia – przyczyny

Oprócz najbardziej oczywistej przyczyny koronasomni, czyli lęku przed zakażeniem oraz związanego z nim chronicznego stresu, warto pokusić się o wskazanie kilku innych źródeł problemu. Na pewno nie bez znaczenia dla nocnego wypoczynku jest mniejsza aktywność fizyczna. Decyzją rządów zamykane są siłownie, kluby fitness i obiekty sportowe. Odwołuje się mecze, treningi, turnieje itd. W okresie lockdownu nawet spacer urasta do rangi czynu zabronionego.

Izolacja społeczna przyczyniła się do częstszego korzystania z komputerów, smartfonów, telewizorów i tabletów. Tymczasem niebieskie światło emitowane przez ekrany utrudnia organizmowi wydzielanie melatoniny – substancji ułatwiającej zasypianie. Do tego dochodzi jeszcze naturalny niepokój wynikający z wymuszonej przerwy w kontaktach społecznych, które ograniczyły się do świata wirtualnego. Więc nie ma się co dziwić, że znaczna część społeczeństwa doświadcza problemów ze snem.

Odrębną przyczynę stanowią powikłania wywołane zakażeniem. Koronawirus z łatwością przenika do układu nerwowego, uszkadzając niekiedy węch i smak. Może również spowodować zaburzenia snu, które w takich sytuacjach nie są związane z ujemnym wpływem stresu, lecz z ingerencją wirusa w funkcjonowanie mózgu.

Koronasomnia – leczenie

W przypadku nasilonych problemów ze snem warto zwrócić się o pomoc do specjalisty. Skutecznym rozwiązaniem może okazać się psychoterapia, wspomagana ewentualnie leczeniem farmakologicznym. Również zadbanie o odpowiednią aktywność fizyczną powinno sprzyjać nocnemu wypoczynkowi. Poza tym tuż przed snem lepiej zrezygnować z oglądania telewizji czy używania telefonu – nie tylko ze względu na emitowane przez ekran niebieskie światło, ale i pobudzający wpływ urządzeń elektronicznych.

Vitalogy
ADMINISTRATOR
PROFILE