Dlaczego warto przeklinać?

Dlaczego warto przeklinać?

Wiedzieliście, że przeklinanie jest korzystne dla naszego zdrowia? Ma też inne niebagatelne zalety: rozwija kreatywność, wzmacnia więzy między ludźmi, pomaga pozbyć się napięcia psychicznego. Co jeszcze nauka ma do powiedzenia na temat przeklinania?

Nie zamierzamy nikogo zachęcać do nadużywania wulgaryzmów, bo – jak wiadomo – taki sposób mówienia najczęściej charakteryzuje osoby mające ubogie słownictwo. Jeśli jednak uczyni się z wulgaryzmów właściwy użytek, mogę one korzystnie wpłynąć na zdrowie i psychikę.
Emma Byrne, autorka książki pt. Bluzgaj zdrowo. O pożytkach z przeklinania, kataloguje wszystkie zaobserwowane przez naukowców korzyści płynące z bluzgania. Poniżej omówimy pokrótce najważniejsze z nich.

Związek wulgaryzmów z emocjami

Byrne stawia w swojej książce tezę, że gdybyśmy nie przeklinali, nie stalibyśmy się najliczniejszym gatunkiem naczelnych. Jak się bowiem okazuje, wulgaryzmy łagodzą ból, łączą ludzi, pobudzają kreatywność, czynią nas bardziej efektywnymi i pozwalają znaleźć ujście dla negatywnych emocji. Na to wskazują badania naukowe.

Wulgaryzmy są zwykle nacechowane emocjonalnie (jeśli się ich nie nadużywa). Jakkolwiek związek łączący je z emocjami dostrzegano już od dawna, to jednak dopiero szeroko zakrojone badania nad uszkodzonymi półkulami mózgu rzuciły światło na nierozerwalny charakter tego związku. Przekleństwa są zakorzenione w obu półkulach, a także w najbardziej pierwotnej części mózgu – w ciele migdałowatym.

To właśnie ten obszar odpowiada za silne uczucia. W toku ewolucji gatunku ludzkiego przekleństwa stały się czymś w rodzaju skrótu, nośnika przekazującego w błyskawicznym tempie emocje.

Eksperyment z lat 70.

Byrne przywołuje w swojej książce znany w środowisku naukowym Projekt Washoe. W jego ramach naukowcy z Uniwersytetu Nevada przygarnęli w latach 70. kilkoro małych szympansów, które wychowywali jak dzieci. Zwierzęta szybko nauczyły się kulturalnie (jak na ich możliwości) jeść, pić z kubka, korzystać z toalety. Zostały też nauczone podstaw języka migowego.

Gdy wpadały w złość, dawały znaki związane z toaletą, wydalaniem oraz brudem, by obrazić siebie nawzajem lub swoich opiekunów. Wygląda więc na to, że przeklinanie odgrywa ważną rolę w komunikacji i autoekspresji, skoro nawet szympansy odczuwają potrzebę używania wulgaryzmów.

Wulgaryzmy łączą ludzi

Przeklinanie ułatwia dzielenie się swoimi emocjami, więc otwiera drogę do większego zrozumienia ze strony innych ludzi. W kulturach zniechęcających mężczyzn do okazywania smutku i współczucia wulgaryzmy mogą im pomóc w znalezieniu ujścia dla swojej frustracji.

Zresztą nie muszą to być przykre emocje. Np. w luźnych rozmowach ze znajomymi jakże często aprobatę wyraża się słowami: „o, k…!” albo „ja p…!”. Taki bluzg przemawia do nas o wiele silniej niż zwykłe „WOW”. I nic nie da się na to poradzić, ponieważ stoi za tym biologia.

Przekleństwa niwelują ból

Wulgaryzmy nie tylko pozwalają dać upust psychicznemu napięciu. Pomagają też znieść ból fizyczny, jak udowodnił eksperyment przeprowadzony przez dr. Richarda Stephensa, autora książki pt. Czarna owca. Ukryte zalety okropnego zachowania. Stephens namówił 67 studentów, by włożyli rękę do lodowatej wody i wytrzymali tak długo, jak tylko potrafią. W trakcie eksperymentu mogli używać jednego wybranego przekleństwa lub jednego słowa neutralnego.

Uczestnicy, którzy bluzgali, wytrzymali o połowę dłużej niż ci, którzy używali słów neutralnych. Przekleństwa podnosiły tętno i zmniejszały intensywność odczuwanego bólu. Da się to wyjaśnić w ten sposób, że wypowiadanie czy wykrzykiwanie wulgaryzmów wywołuje silne emocje i podnosi tętno, co z kolei redukuje ból.

Kiedy nie używać przekleństw?

Wulgaryzmy są nacechowane emocjonalnie, więc lepiej nie używać ich w sytuacjach konfliktowych, gdy wskazane byłoby załagodzenie atmosfery czy osiągnięcie porozumienia. Przekleństwa tylko zaostrzają kłótnię. Jeśli jednak chcemy dać innym do zrozumienia, jak głęboko poczuliśmy się dotknięci, z całą pewnością będą właściwszym wyborem niż rękoczyny.

Używanie przekleństw zapobiega więc również przemocy! Gdyby nie bluzgi, zapewne wzięlibyśmy przykład z małp, które w przypływie gniewu obrzucają się odchodami, gryzą i skaczą sobie do oczu.

Powyżej wyszczególniliśmy tylko najważniejsze korzyści, jakie daje przeklinanie. Jest ich o wiele więcej. Nie omówiliśmy chociażby szerzej zagadnienia wpływu przekleństw na kreatywność czy skuteczność działań. Warto też dodać, że niesłusznie stygmatyzuje się kobiety nieprzebierające w słowach, podczas gdy analogiczne zachowania u mężczyzn są społecznie akceptowane. Zainteresowanych tą tematyką zachęcamy do zapoznania się z publikacją Emmy Byrne.

Vitalogy
ADMINISTRATOR
PROFILE