Czym jest doomsurfing i jak z nim walczyć?

Czym jest doomsurfing i jak z nim walczyć?

Jesteście tak pochłonięci wojną na Ukrainie, że nie możecie oderwać oczu od ekranu? Gorączkowo szukacie kolejnych doniesień medialnych? Wojna angażuje całą waszą uwagę? Jeśli odpowiedzieliście na te pytania twierdząco, koniecznie przeczytajcie ten artykuł.

Żyjemy w niespokojnych czasach. Wciąż jeszcze nie zażegnaliśmy pandemii koronawirusa, a już nad światem zawisło kolejne niebezpieczeństwo, o wiele groźniejsze i bardziej niepokojące.
Militarny konflikt między Rosją a Ukrainą obudził w ludziach lęki, co do których wydawało się, że w drugim dziesięcioleciu XXI w. nie mają racji bytu. Realna możliwość wybuchu III wojny światowej spędza sen z powiek nie tylko politykom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo międzynarodowe, ale i „szarym obywatelom”.

Znaczna część internautów poświęca długie godziny na śledzenie bieżących doniesień z frontu, zarywając noce i nie mogąc uwolnić się od natrętnych myśli o wojnie. Taką kompulsywną aktywność internetową, polegającą na wyszukiwaniu newsów dotyczących jakiegoś negatywnego zjawiska, określa się jako doomsurfing lub doomscrolling.

Doomsurfing a rewolucja technologiczna

Doomsurfing oraz doomscrolling to pojęcia, które weszły do słownika stosunkowo niedawno, bo w 2018 r. Powszechne zjawisko kompulsywnego wyszukiwania negatywnych newsów jest konsekwencją rozwoju technologicznego, który doprowadził do powstania internetu.

W dobie globalnej sieci komputerowej informacja obiega świat błyskawicznie. Nie trzeba czekać niecierpliwie, jak w minionych epokach, na telegramy, kolejne wydania gazet czy plotki przekazywane sobie z ust do ust. Jesteśmy na bieżąco ze wszystkim, co się dzieje, mamy nieprzerwany wgląd w wydarzenia, które zaprzątają uwagę mediów.

Z psychologicznego punktu widzenia to niezbyt zdrowe, ponieważ stwarza potrzebę nieustannego scrollowania. Człowiek zbyt mocno nasiąka pewnymi treściami, przysłaniają one rzeczywistość i są przyczyną różnych zaniedbań.

Efekty doomsurfingu

Zjawisko doomsurfingu zostało nagłośnione wraz z wybuchem pandemii, kiedy to internauci zamęczali wyszukiwarkę Google niekończącymi się zapytaniami o symptomy, metody leczenia, sposoby zapobiegania infekcji itd. Niektórzy nie odrywali oczu od ekranu, czemu sprzyjały kolejne lockdowny. Obecnie, kiedy trwa wojna na wschodzie Europy, serwisy informacyjne znów odnotowały znaczący wzrost wyświetleń.

O ile w śledzeniu doniesień na ważne tematy nie ma nic złego, o tyle nadmierne poświęcanie czasu i uwagi tej jednej aktywności odbija się na zdrowiu i psychice. Efektem informacyjnego przebodźcowania jest przede wszystkim gorsze samopoczucie. To zrozumiałe, że wybuch wojny między Rosją a Ukrainą budzi niepokój, ale karmienie umysłu kolejnymi wstrząsającymi newsami nie jest zajęciem konstruktywnym, nie przynosi nikomu pożytku.

O wiele zdrowszą alternatywą byłoby niesienie pomocy potrzebującym, oczywiście w ramach swoich możliwości. Doomsurfing sprawia, że czujemy się zmęczeni, wyczerpani, zaniepokojeni i bezsilni w obliczu całego tego zła, którego nie możemy powstrzymać.

Jak uwolnić się od smartfona?

Przede wszystkim należy zdać sobie sprawę z jałowości doomsurfingu. Śledzenie kolejnych doniesień nic nie da. Lepiej więc albo zająć się swoim życiem, które mimo okropieństw wojny trwa dalej, albo zaangażować się w pomoc dla uchodźców. Działanie jest skutecznym remedium na dojmujące poczucie bezsilności.

Warto mieć na uwadze, że portale internetowe zarabiają na kliknięciach, dlatego w ich interesie leży dostarczanie jak najbardziej sensacyjnych wieści, niekoniecznie odpowiadających prawdzie. Dobrze byłoby więc ograniczyć źródła informacji oraz czas spędzany w sieci, np. wyznaczając sobie konkretne pory w ciągu dnia na czytanie newsów.

Vitalogy
ADMINISTRATOR
PROFILE

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked with *