Co dwie kołdry, to nie jedna, czyli jak wyspać się z partnerem?

Co dwie kołdry, to nie jedna, czyli jak wyspać się z partnerem?

Na początku każdego związku, płonąca namiętność każe nam ignorować wąskie łóżko, pochrapywanie czy poszturchiwania partnera. Wspólne spanie buduje więź, daje poczucie bliskości i tylko to się wtedy liczy. Z czasem jednak o swoje upomina się nasza własna wygoda. Co zmienić, jeśli dzielenie łoża z partnerem zaczyna spędzać nam sen z powiek?

Więcej przestrzeni

Nie trzeba szeroko zakrojonych badań, aby dowieść, że spanie w pojedynkę jest zdrowsze i wygodniejsze niż spanie z kimś. Niemniej, badania takowe są i jasno to potwierdzają. Konwenanse każą nam jednak spać w jednym łóżku z partnerem, szczególnie gdy jesteśmy małżeństwem. Wtedy dzielenie łoża to niemalże oczywistość. Warto więc zadbać o to, aby nasze wspólne łóżko było wystarczająco duże, nawet jeśli miałoby zająć całą sypialnię. Duży metraż to konieczność zwłaszcza u tych osób, które potrzebują przestrzeni do rozrzucania rąk podczas snu i częstych zmian pozycji.

Kołdra dzieli, zamiast łączyć

Mając wspólne łóżko, nie musimy mieć już wspólnej kołdry. Kołdra bywa zarzewiem nocnych konfliktów, kiedy jeden z partnerów namiętnie ściąga ją z drugiego. Wyjątkiem jest sytuacja, w której śpimy naprawdę blisko siebie, przytulając się we śnie.

A może jednak osobno?

Spanie w osobnych łóżkach, a nawet pokojach, nie musi wcale oznaczać, że w związku źle się dzieje. Może pokazywać coś wręcz odwrotnego – że szanujemy swoje potrzeby i wzajemnie o siebie dbamy. Taką alternatywę powinny rozważyć pary, w których jeden z partnerów jest sową, a drugi skowronkiem. Osobne łóżko pomoże się wyspać także tym, którzy śpiąc wspólnie z ukochaną osobą, musieliby znosić jej chrapanie, postękiwanie czy „wędrowanie” po łóżku.

 

Vitalogy
ADMINISTRATOR
PROFILE