Julie Anne Smith, bo tak brzmi prawdziwe nazwisko amerykańskiej aktorki znanej pod pseudonimem Julianne Moore, przyszła na świat 3 grudnia 1960 roku. Jak twierdzi w wywiadach, już młodym wieku zorientowała się, że wygląd zewnętrzny nie znaczy wiele. Dlaczego? Po tym, jak na początku liceum okulary zamieniła na soczewki kontaktowe i od tego momentu stała się obiektem westchnień kolegów ze szkoły uznała, że powierzchowność to akurat ten element życia, który zawsze można poddać odpowiedniej stylizacji. Dziś tę sztukę Julianne opanowaną ma do perfekcji. Aktorka jest bowiem jedną z najpopularniejszych hollywoodzkich ikon mody. W czym tkwi tajemnica jej stylu?

Dwa filary sukcesu

Po pierwsze Julianne przyznaje, że już dawno przestała walczyć ze sobą. W wywiadach opowiada, że od małego liczyła na cud i na to, że pewnego dnia obudzi się mając inną aparycję. I choć przez całe życie marzyła o zmianie koloru włosów, gdy w końcu, do roli, przefarbowała się na jasny blond, już po dwóch dniach, znienawidziła swój nowy wygląd. W ten sposób aktorka przekonała się, że najlepiej czuje się i wygląda w naturalnym, rdzawym odcieniu, którym obdarzyła ją natura. To właśnie do swojego koloru cery i włosów stara się odpowiednio komponować ubrania, co, jak się okazuje, świetnie jej wychodzi. Poza tym, Julianne raczej zawsze stawia na klasykę ubioru. Aktorki nie zobaczymy w ekstrawaganckich ubraniach, choć, pomimo skończonego półwiecza, nie stroni od krótkich sukienek. Nic dziwnego. Julianne prezentuje się w nich świetnie.

Niezapomniane dodatki

Poza dobieraniem kolorystyki do swojego typu urody i klasycznym zestawianiem strojów, Moore stara się także wybierać majestatyczne i wyróżniające się detale. Czasem będą to piękne kolczyki, czasem niezapomniany naszyjnik, a jeszcze innym razem… cała sukienka – jak miało to miejsce na niedawnej gali wręczenia Oscarów. Podczas jej trwania, Julianne zgarnęła statuetkę dla najlepszej aktorki za film „Still Alice” w sukni, którą specjalnie dla niej zaprojektował Karl Lagerfeld. Jak się okazuje, nad tą szczególną kreacją od Chanel, oprócz Lagerfelda pracowało jeszcze 27 innych osób i to przez (bagatela) 1000 godzin. Suknia uszyta bowiem została ręcznie z białej organzy ozdobionej satynową krepą i haftowaną osiemdziesięcioma tysiącami (!) ręcznie malowanych cekinów.

Zobacz wybrane przez nas kreacje Julianne z czerwonego dywanu!

zdjęcia: depositphotos, shutterstock